Aniela i Krzysztof: z naszego punktu widzenia najtrudniejszym elementem urządzenia wesela był wybór zespołu weselnego. Zależało nam bardzo, aby był to zespół, który sprawi, że zarówno nasi młodsi goście , jak i nasze ciocie i wujkowie będą bawili się dobrze. Dużo czasu zajęły nam poszukiwania zespołu, który spełniałby te kryteria, w końcu trafiliśmy na – vervaband zespół weselny kraków i nareszcie nasz problem został rozwiązany. Panowie grali dokładnie taką muzykę na jakiej nam zależało, czyli był to miks typowo weselnych utworu z wykonywanymi po angielsku znanymi radiowymi hitami. Dokładnie tego szukaliśmy.
Ewa i Hipolit: szczerze powiedziawszy najtrudniejszym elementem w urządzeniu wesela było niepozwolenie, aby nasi rodzice zanadto się do tego wtrącali. Nie ma co ukrywać obie nasze mamy miały ogromnie dużo do powiedzenia na temat naszego ślubu i wesela. Choć wielokrotnie i delikatnie prosiliśmy je, aby przestały się wreszcie wtrącać zupełnie ignorowały nasze prośby. W zasadzie to była najtrudniejsza część: zrealizować własną wizję wesela lawirując pomiędzy pomysłami obu mam.
Mateusz i Aneta: dla nas najtrudniejszy był wybór cukierni. Zależało nam na tym, żeby ciasta były smaczne, ale nie smakowały takimi typowymi weselnymi plackami. Chodziliśmy na setki degustacji, w pewnym momencie nie mogliśmy nawet patrzeć na słodycze. Choć odwiedziliśmy wiele miejsc to bardzo długo nie mogliśmy znaleźć tego właściwego. W końcu znajomi, którzy poszli na wesele swojej kuzynki zasmakowali w ciastach na nim serwowanych, poprosili dla nas o kontakt do cukierni i rzeczywiście okazał się to strzał w dziesiątkę.
Kinga i Tomasz: nam najtrudniej było zdecydować się na fotografa. Obejrzeliśmy milion stron internetowych i galerii na nich prezentowanych, ale to nie było łatwe. Dlaczego? Zdjęcia ze ślubów i wesel wszystkie są robione w pewien określony sposób, a nam zależało na fajnych spontanicznych zdjęciach, a nie pozowanych i udawanych scenach. Niestety problem polegał na tym, że jak już był fotograf, który zrobił doskonałe zdjęcia z domu i w trakcie ślubu to potem te z wesela były albo w dziwnej kolorystyce, albo w jakichś niefajnych ujęciach. Okazało się, że pierwszym problemem jest znalezienie fotografa, który robiły „równe zdjęcia”, czyli równie dobre w trakcie ślubu, jak i wesela, a drugim problemem było znalezienie takiego, który nie robi sztucznych zdjęć. Okazuje się, że nie łatwo o fotografa, który spełniałby oba kryteria, ale w końcu nam się udało i obecnie czekamy na album.